Przyszedł czas („korzystając” z tego, że jestem chora ) na wpis o jednym najbardziej magicznych miejsc, w jakich do tej pory byliśmy – Tulum. Tak, to jedno z tych miejsc, które nazywamy naszym miejscem na ziemi
.
Pierwszy raz będąc na wakacjach nie wzięliśmy żadnej wycieczki. Nie mieliśmy ochoty wychodzić daleko poza hotel. Relaksowanie bardzo nam się udzieliło . Za to punktem obowiązkowym w Tulum była słynna „Jungle Gym”. Wstęp nie należy do najtańszych (25$/per person), ale zdecydowanie warto ją odwiedzić. Całość sprzętu wykonana z naturalnych surowców, a trening wykonuje się na plaży, z widokiem na ocean. Siłownia jest czynna tylko do godziny 17tej, ponieważ będąc 100% eko (nawet kubki na wodę są drewniane) nie ma w niej energii elektrycznej. Trening po zmroku jest więc niemożliwy. Warto wybrać się tam kiedy pogoda szczególnie nie dopisuje, bo trening w pełnym słońcu może być też ciężki do wykonania
. Poniżej kilka zdjęć z siłowni rodem z epoki Jaskiniowców
.
Tulum
Tulum najlepiej zwiedzać na rowerze (większość hoteli posiada wypożyczalnię, w Nômade wynajem rowerów jest darmowy). Przy głównej drodze, po obu stronach ulicy są bary, restauracje, butiki z pięknymi rzeczami z jedwabiu, lnu, lub innych, naturalnych metariałow. Całość zachowana jest w klimacie tego miejsca – relax, eco friendly, exclusive and posh . Taka też jest klientela Tulum. Trzeba się więc liczyć z tym, że to miejsce do tanich nie należy. Jednak w naszym odczuciu Tulum is worth it 🤩
Restauracje i jedzenie w Tulum zachwycają jak wszystko inne. Większość restauracji serwuje lokalne dania, a składniki są ekologiczne z lokalnych upraw. Talerze są czesto tekturowe, lub drewniane, a menu z papieru recyklingowego. Zdecydowanie nasza bajka 🤩.